you're a good soldier, choosing your battle..

Jak już zapewne wiecie (zakładamy, że wchodzą tutaj osoby, które interesują nasze losy, a te powinny być dobrze poinformowane)
1. marca wylatujemy do Afryki (Kenia i Tanzania) - stąd infantylna nazwa naszego bloga; mogło być gorzej, ale waka-waka było juz zajęte. Dla Nie Do Końca Wtajemniczonych: Kornelia i Graniczna wylatują 1. marca do Nairobi, żeby uczyć dzieci w slumsach. Bardzo prosimy bez chichotów (nawet interaktywnych) - cały czas liczymy, że nagle objawią się nasze nie podejrzewane wcześniej o istnienie zdolności pedagogiczne i matematyczne (tak, matematyczne, nie przecierajcie oczu, to żadna pomyłka). Pewnie dodawanie i odejmowanie na cyfrach do 10 nie będzie takie złe. Przynajmniej mamy nadzieję.

Weekendy (eeee wg planu) będziemy spędzać na zwiedzaniu Kenii, jeśli nic nie stanie na przeszkodzie (np. jeśli nie zmiotą nas monsunowe deszcze; albo jeśli nas nie okradną. Wiedzieliście, że Nairobi ma najwyższy crime rate ze wszystkich miast świata? Ale ubaw. Cały czas mamy nadzieję, że porady w stylu 'Do not carry a bag that IDENTIFIES YOU AS A TOURIST' albo ‎'In the unlikely event of being mugged do not resist and remember if you shout "thief" the mugger will be set upon by the crowd and most likely be killed' to tylko poczucie humoru tych od poradników internetowych).

Tak czy inaczej - wylatujemy już za tydzień, a cały czas nie pokonałyśmy paru istotnych przeszkód na naszej drodze. Po pierwsze facet z Kenii, który miał nas jakoś zorganizować na miejscu chwilowo nas olał, więc nie wiemy - dalej się cieszy z naszego przyjazdu, zapomniał sobie, czy co. Trochę nam trąci Jelonkiem, więc zaczynamy się bać. Po drugie cały czas nie wiemy tak naprawdę, ile pieniędzy wydamy na całą podróż - a wygląda na to, że oni są przyzwyczajeni tylko do super bogatych białych, którym organizują super drogie safari i super drogą (=jadalną) kuchnię. My tymczasem możemy być skazane na jedzenie korzonków i ogólną ignorancję względem naszych osób, jako że raczej nie zaliczamy się do tej najwyższej klasy. Chociaż zawsze możemy liczyć na naprawdę bardzo białą Graniczną i na to, że wzbudzi litość (może będą myśleli, że to jakaś choroba).

Kolejna sprawa jest taka, że Graniczna nie może w ogóle zrobić sobie EP formy (powiedzmy, że to trochę rozbudowana forma internetowego cv), która jest nam potrzebna do wymiany informacji z Tymi z Afryki. Nie wiemy w ogóle, czy jedziemy tam legalnie, jeśli tego nie zrobimy obie.

Przynajmniej szczepienia mamy z głowy, a wydałyśmy na nie po parę dobrych stów. Mamy nadzieję, że dzięki temu wszystkie chorobo-nośne robale i malaryczne komary mogą nam naskoczyć!

Ogólnie jesteśmy radośnie optymistyczne, żeby nie było!

Planujemy pierwszy tydzień spędzić sobie na swobodnym jeżdżeniu po Tanzanii i południu Kenii, liczymy, że przewodniki i broszurki biur podróży oraz wspomnienia znajomych nie kłamią i naprawdę tam jest tak przepięknie, jak wygląda! Plany planami, ale jak nikt nie zgarnie nas od razu po przyjeździe (godzina 02.22) z lotniska i nie przetransportuje do centrum miasta, to możemy nie dożyć ich realizacji. Bądź co bądź noc będzie czarna i potencjalnych złoczyńców nie będzie widać w ciemności, c'nie?

Hmm. Nie było to wybitnie elokwentne z naszej strony, ale chciałyśmy zrobić mały wstępik przed wyjazdem, bo jak już dotrzemy do Czarnego Lądu nie wiadomo, kiedy znowu złapiemy kontakt ze światem.


Pozostaje i Wam, i nam trzymać kciuki. Bo nie wiemy co innego.

Ale jakby co:

You're a good soldier
Choosing your battles
Pick yourself up
And dust yourself off
And back in the saddle

Pozdro!


PS Nie, nie zamierzamy wrzucać jako tytułów wszystkich wersów z waka-waka!
graniczna i nela

Komentarze (0)