Wiele nasluchalam sie o tej granicy i szczerze sie jej obawialam. Zanim pojawilo sie przejscie, oczy wedrowaly dookola glowy, wszystkie rzeczy przypiete i adrenalina na wysokim poziomie. Na szczescie, wszystko zadziwiajaco szybko i bezbolesnie przeszlo! Lapowka za wystawienie wizy wyniosla tylko 100 batow! (moja pierwsza lapowka w zyciu - serce walilo mi jak mlot kiedy do paszportu wsadzilam pieniadze za wize, zdjecie, wniosek i '"extra money"') Piekna zielona woza pasuje idealnie do kolekcji jaka tworzy sie w moim paszporcie. Potem jeszcze tylko formalne przejscie przez granice wsrod roju mrowek, ktore wchodzily doslownie wszedzie i juz bylam w tym magicznym kraju. Na szczescie nie musialam uzerac sie z naciagaczami, ktorzy wodocznie nie uznali mnie za ciekawy obiekt i taki ktory chcialby kupic od niech np. wize. Przynajmniej nie musialam klamac, ze juz mam!